Przejdź do głównej zawartości

Legia wygrywa, ale bez luzu. Aktobe wciąż groźne przed rewanżem


Legia Warszawa pokonała kazachskie FK Aktobe 1:0 w pierwszym meczu eliminacyjnym, ale trudno mówić o pełnym komforcie przed rewanżem. Momentami brakowało czucia piłki, swobody i wyrachowania, które mogłyby zbudować bezpieczniejszą zaliczkę przed daleką wyprawą do Kazachstanu.

Na trybunach czuć było lekkie napięcie, a komentarze takich postaci jak Dariusz Szpakowski czy Robert Podoliński tylko podbijały ton meczu – pełnego walki, lecz bez pełnej kontroli.

---

⚽ VAR ratuje Legię – emocje od pierwszych minut

To goście z Kazachstanu jako pierwsi umieścili piłkę w siatce. Po błyskawicznym ataku i zamieszaniu w polu karnym, zawodnik Aktobe trafił do bramki. Radość przyjezdnych trwała jednak krótko – analiza VAR wykazała pozycję spaloną i gol został anulowany.

Siedziałem wtedy przy linii bocznej, obserwując rozwój akcji z aparatem gotowym do strzału. Gdy piłka wpadła do siatki, instynktownie założyłem ręce na głowę, nie mogąc uwierzyć w taki początek. W emocjach... aparat wypadł mi z dłoni na trawę. Na szczęście nic mu się nie stało – ale to był mocny sygnał, że ten wieczór będzie pełen napięcia.

---

🎯 Gol Biczakczjana – punktowy strzał w 25. minucie

Odpowiedź Legii nadeszła w 25. minucie. To Wahan Biczakczjan przełamał impas, wykorzystując dobre dogranie i precyzyjnie uderzając przy słupku. Stadion ożył, a Legia złapała trochę oddechu – choć nie na długo.

⚽ Mecz pod dyktando… chaosu?

Już w 50. minucie Legia zmarnowała szansę na szybką kontrę – Morishita źle przyjął piłkę, co wydawało się symbolem wieczoru. Gra Legii często była szarpana, z nieudanymi próbami rozegrania, jak w 55. minucie, gdy piłkę stracił duet Elitim–Biczakczjan. Ten ostatni zresztą doznał lekkiego urazu i zszedł z boiska kilka minut później.

Aktobe natomiast konsekwentnie czyhało na błąd. Próby podań za plecy obrońców, mocny pressing, fizyczna gra – to był ich sposób na Legię. I choć Kazachowie bramki nie zdobyli, to kilkukrotnie postraszyli defensywę warszawian, szczególnie w końcówce spotkania.

---

🔁 Zmiany, zmiany… i niewymuszona nerwowość

Trener Legii, Edward Iordanescu, dokonał ofensywnych zmian – w 72. minucie cały tercet ofensywny został wymieniony. Na murawie zameldowali się Shkuryn i Alfarela, później również Wojciech Urbański. I choć ożywili ataki gospodarzy, to brakowało konkretów.

Shkuryn próbował wymusić rzut wolny, później oddał strzał, ale bramkarz Aktobe był czujny. W końcówce natomiast Alfarela popisał się dynamiczną kontrą, lecz obrońcy gości pozostali nieugięci.

---

😬 Końcówka bez nerwów? Nie tym razem

W ostatnich minutach Legia była niefrasobliwa. Straty, nieporozumienia (jak to między Tobiaszem a Kunem), a także analiza VAR dotycząca potencjalnego zagrania ręką we własnym polu karnym – to wszystko sprawiało, że do ostatnich sekund wynik był niepewny.

Ostatecznie skończyło się na 1:0, ale jak słusznie zauważył Szpakowski – na rewanż do Kazachstanu warto byłoby jechać z większym bagażem bramek.

---

🔎 Wnioski przed rewanżem

Legia ma jakościowych zawodników, ale brakuje płynności w grze ofensywnej.

Aktobe to zespół fizyczny, z dobrą organizacją i pressingiem – na własnym terenie mogą być jeszcze groźniejsi.

Trener Iordanescu wprowadził zmiany ofensywne, ale pytanie, czy to wystarczy na trudny mecz wyjazdowy?

🗣 Moje pytanie do trenera Iordanescu

Podczas pomeczowej konferencji udało mi się zadać pytanie trenerowi Legii. Było to moje pierwsze spotkanie z rumuńskim szkoleniowcem, któremu pogratulowałem objęcia zespołu. Dalsze wypowiedzi i analiza – już niebawem w osobnym wpisie.

Bartosz Tyszko

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polonia Warszawa mistrzem Polski CLJ! „Nie zatrzymujemy się” – emocje po wielkim finale

To był wieczór przy Konwiktorskiej 6, który na długo zostanie w pamięci zawodników, trenerów i kibiców Polonii Warszawa. W drugim finałowym spotkaniu Centralnej Ligi Juniorów zespół Czarnych Koszul pokonał Raków Częstochowa 3:1 (wynik dwumeczu 4:1 dla Polonii) i sięgnął po tytuł mistrza Polski U-17! Zagrali jak na mistrzów przystało – z charakterem, spokojem i… boiskowym sprytem. Przeciwnik długo utrzymywał się przy piłce, próbował konstruować akcje, ale to Polonia była bezbłędna pod bramką. Dwa szybkie ciosy w drugiej połowie ustawiły mecz, a czerwonej kartki w końcówce nikt w stołecznym zespole się nie przestraszył. Byli zdeterminowani, skoncentrowani i konsekwentni. Antoni Kapusta, Polonia Warszawa – Daliśmy dwa ciosy, strzeliliśmy dwie bramki. I co? Mamy mistrza! – mówił po meczu Antek Kapusta , strzelec jednej z bramek. – To było moje marzenie i jestem bardzo dumny z drużyny. Z siebie też. Jedność, skuteczność, charakter Wielką wagę do kolektywu podkreśla...

„To jeszcze do mnie nie dociera” – Mateusz Grudziński po mistrzostwie Polski z Polonią Warszawa U-17

 W niedzielę drużyna Polonii Warszawa U-17 przypieczętowała tytuł mistrza Polski, pokonując Raków Częstochowa w dwumeczu finałowym. Jednym z kluczowych bohaterów tego sukcesu był bramkarz Mateusz Grudziński, który nie tylko skutecznie dowodził defensywą, ale też zachował zimną krew w najważniejszych momentach sezonu. Tuż po końcowym gwizdku porozmawialiśmy z nim o emocjach, drodze do tytułu i planach na przyszłość. Mateusz, przede wszystkim gratulacje z naszej strony. Mistrz Polski – jakie to uczucie? MG: Dla mnie to jest niemożliwe, jeszcze to do mnie nie dociera. Jesteśmy bardzo zadowoleni z drużyny, cały rok na to pracowaliśmy. I na pewno się na tym nie zatrzymamy – będziemy dalej pracować na kolejne mistrzostwo. Czy spodziewałeś się aż tak trudnego meczu z Rakowem? MG: Szczerze? Spodziewałem się trudniejszego. Myślałem, że będzie bardziej wyrównane spotkanie, ale wyszło dobrze – zagraliśmy swoje i wygraliśmy zasłużenie. Jak wyglądała dzisiaj komunikacja z obro...

Marazm Legii, Lech zrobił wynik w Warszawie

Trzy gorzkie wnioski po klasyku Legia Warszawa - Lech Poznań, który odwiedziłem: Goncalo Feio - Bartosz Tyszko / SOPA Images 1. Trzy razy N - nuda, nuda, nuda.  To miał być hit kolejki, a wyszło… El Classico z Temu - w dodatku częściej przyprawiający o głośne ziewanie niż realny zachwyt. Zero jakości po obu stronach przez większość meczu, Lech w pierwszej połowie grał z zaciągniętym hamulcem ręcznym - czego nie powinna robić drużyna napierająca na fotel lidera w walce o mistrzostwo Polski.  Joel Pereira - Bartosz Tyszko / SOPA Images Legia za to też miała problem z wychodzeniem poza swoją połowę - jeśli trafiała się jakaś kontra to albo strzał był niecelny, albo końcowe podanie było za mało precyzyjne - a szkoda. Dariusz Szpakowski, słynny komentator sportowy mawiał kiedyś, że “niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”. Niestety, ale zemściły się one na Legii na tyle, że w 78’ minucie Ali Gholezadeh skarcił Warszawską drużynę strzelając zza pola karnego, z...