Przejdź do głównej zawartości

Od Pucharu Polski do sabotażu z Francji – co naprawdę dzieje się między Feio a Mozyrką?

O co chodzi w wojnie między byłym dyrektorem sportowym Legii Warszawa, Radosławem Mozyrko a byłym szkoleniowcem Legii Warszawa, Goncalo Feio?


Ostatnio media obiegła informacja o tym, że Radosław Mozyrko - obecnie dyrektor sportowy pierwszoligowego ŁKSu Łódź wykonał telefon do klubu z Ligue Two z Dunkierki we Francji z informacją, żeby nie zatrudniano wcześniej wspomnianego Goncalo Feio.

Jest to zachowanie co najmniej skandaliczne ze strony Mozyrki. Zwłaszcza, że on jedyne co wniósł do Legii Warszawa pracując tam jako dyrektor sportowy to nieudany transfer Jean Pierre Nsame, który jest teraz kulą u nogi - w dodatku kosztowną kulą u nogi. No i transfer Sergio Barcii, który jest chodzącą kaleką.

Za to Goncalo Feio mając to co miał, czyli skład który nie powalał zrobił plan minimum - czyli Puchar Polski po thrillerze z Pogonią Szczecin i ¼ finału LK, gdzie odpadli po dwumeczu z Chelsea Londyn.

I teraz pytanie – kim trzeba być, żeby zamiast skupić się na budowaniu ŁKS-u, wydzwaniać po Europie i oczerniać byłego współpracownika, który – obiektywnie – osiągnął w Legii więcej niż Ty? To nie jest zachowanie profesjonalisty, to jest małostkowość w czystej postaci. Jeśli Radosław Mozyrko rzeczywiście próbował zablokować zatrudnienie Gonçalo Feio w Dunkierce, to nie tylko rzuca cień na siebie jako dyrektora sportowego, ale i na etykę całego środowiska.

Bo co miał Feio? Rozbitą kadrę, zawodników bez formy, presję kibiców i mediów. A mimo to – ogarnął szatnię, wprowadził styl i charakter, który pozwolił wygrać trofeum i z godnością zaprezentować się w Europie. I może to właśnie boli najbardziej – że mając mniej, osiągnął więcej.

Mozyrko za to zostawił po sobie wspomnienie przepłaconych i niesprawdzonych transferów oraz brak realnego wpływu na rozwój klubu. Nsame? Totalne nieporozumienie. Barcia? Zawodnik-widmo. Aż chce się zapytać: czy ktoś tam w ogóle analizował medycznie tych graczy, zanim podpisano kontrakt?

W tej całej „wojence” jeden gość coś osiągnął i ma kibiców za sobą, a drugi, zamiast pracować nad własną reputacją, próbuje gasić cudzy blask.


Bartosz Tyszko

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polonia Warszawa mistrzem Polski CLJ! „Nie zatrzymujemy się” – emocje po wielkim finale

To był wieczór przy Konwiktorskiej 6, który na długo zostanie w pamięci zawodników, trenerów i kibiców Polonii Warszawa. W drugim finałowym spotkaniu Centralnej Ligi Juniorów zespół Czarnych Koszul pokonał Raków Częstochowa 3:1 (wynik dwumeczu 4:1 dla Polonii) i sięgnął po tytuł mistrza Polski U-17! Zagrali jak na mistrzów przystało – z charakterem, spokojem i… boiskowym sprytem. Przeciwnik długo utrzymywał się przy piłce, próbował konstruować akcje, ale to Polonia była bezbłędna pod bramką. Dwa szybkie ciosy w drugiej połowie ustawiły mecz, a czerwonej kartki w końcówce nikt w stołecznym zespole się nie przestraszył. Byli zdeterminowani, skoncentrowani i konsekwentni. Antoni Kapusta, Polonia Warszawa – Daliśmy dwa ciosy, strzeliliśmy dwie bramki. I co? Mamy mistrza! – mówił po meczu Antek Kapusta , strzelec jednej z bramek. – To było moje marzenie i jestem bardzo dumny z drużyny. Z siebie też. Jedność, skuteczność, charakter Wielką wagę do kolektywu podkreśla...

„To jeszcze do mnie nie dociera” – Mateusz Grudziński po mistrzostwie Polski z Polonią Warszawa U-17

 W niedzielę drużyna Polonii Warszawa U-17 przypieczętowała tytuł mistrza Polski, pokonując Raków Częstochowa w dwumeczu finałowym. Jednym z kluczowych bohaterów tego sukcesu był bramkarz Mateusz Grudziński, który nie tylko skutecznie dowodził defensywą, ale też zachował zimną krew w najważniejszych momentach sezonu. Tuż po końcowym gwizdku porozmawialiśmy z nim o emocjach, drodze do tytułu i planach na przyszłość. Mateusz, przede wszystkim gratulacje z naszej strony. Mistrz Polski – jakie to uczucie? MG: Dla mnie to jest niemożliwe, jeszcze to do mnie nie dociera. Jesteśmy bardzo zadowoleni z drużyny, cały rok na to pracowaliśmy. I na pewno się na tym nie zatrzymamy – będziemy dalej pracować na kolejne mistrzostwo. Czy spodziewałeś się aż tak trudnego meczu z Rakowem? MG: Szczerze? Spodziewałem się trudniejszego. Myślałem, że będzie bardziej wyrównane spotkanie, ale wyszło dobrze – zagraliśmy swoje i wygraliśmy zasłużenie. Jak wyglądała dzisiaj komunikacja z obro...

Marazm Legii, Lech zrobił wynik w Warszawie

Trzy gorzkie wnioski po klasyku Legia Warszawa - Lech Poznań, który odwiedziłem: Goncalo Feio - Bartosz Tyszko / SOPA Images 1. Trzy razy N - nuda, nuda, nuda.  To miał być hit kolejki, a wyszło… El Classico z Temu - w dodatku częściej przyprawiający o głośne ziewanie niż realny zachwyt. Zero jakości po obu stronach przez większość meczu, Lech w pierwszej połowie grał z zaciągniętym hamulcem ręcznym - czego nie powinna robić drużyna napierająca na fotel lidera w walce o mistrzostwo Polski.  Joel Pereira - Bartosz Tyszko / SOPA Images Legia za to też miała problem z wychodzeniem poza swoją połowę - jeśli trafiała się jakaś kontra to albo strzał był niecelny, albo końcowe podanie było za mało precyzyjne - a szkoda. Dariusz Szpakowski, słynny komentator sportowy mawiał kiedyś, że “niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”. Niestety, ale zemściły się one na Legii na tyle, że w 78’ minucie Ali Gholezadeh skarcił Warszawską drużynę strzelając zza pola karnego, z...