Przejdź do głównej zawartości

Bomba jedna za drugą - DYMY na kadrze!

Robert Lewandowski - BartFoto - materiał archiwalny


Michał Pol powinien teraz uruchomić wytwornicę dymu, bo to co się dzieje wręcz tego wymaga. 
Saga z Robertem Lewandowskim trwa w najlepsze - najpierw rezygnuje z gry w kadrze tłumacząc się “zmęczeniem organizmu”, potem pod napływem komentarzy w Internecie przyjeżdża do Chorzowa żeby pożegnać kolegę z kadry, Kamila Grosickiego. Zaś wczoraj wieczorem gruchnęła bomba jedna za drugą. 
Pierwsze co - selekcjoner Michał Probierz pozbawia opaski kapitańskiej Roberta Lewandowskiego - w odpowiedzi “Lewy” upublicznia statement na portalu X (dawniej Twitter) z którego wynika, że dopóki Michał Probierz będzie selekcjonerem to Lewandowski nie zagra w kadrze.

Zmiany mogą przyjść szybko, ponieważ jeśli w nadchodzącym meczu z Finlandią dostaniemy w przysłowiowy łeb to Michał Probierz może stracić posadę. Może, ale nie musi - bo jak dobrze wiemy, Probierz to wierny żołnierz Cezarego Kuleszy, obecnie piastującego stanowisko prezesa PZPN

Nie dziwię się też napastnikowi Barcelony i reprezentacji Polski, że wystosował taki a nie inny statement w social mediach. On w swojej karierze trenowany był przez Hansiego Flicka, Juergena Kloppa czy nawet jego wysokość Carlo Ancelottiego. Wszystkie nazwiska tych trenerów powodują, że Michał Probierz wygląda przy nich jak mała paprotka - czy nawet jamnik pośród pitbulli

Z drugiej strony uważam, że Robert Lewandowski mimo swoich zasług dla kadry (mniejszych lub większych) po prostu nie jest nam już potrzebny. Musimy się od niego stopniowo uniezależniać - ponieważ ma już 37 lat, a szkoda by było obudzić się z ręką w nocniku gdy już finalnie odwiesi buty na kołek.

Dlatego zamiast płakać po utraconej opasce i kolejnej „dymnej” konferencji prasowej, czas spojrzeć do przodu. Reprezentacja Polski nie może wiecznie funkcjonować na zasadzie "jak zagra Lewy, to może coś się uda". Musi w końcu dorosnąć do tego, by nie być zakładnikiem jednego nazwiska, choćby takiego, które przez lata niosło nas na barkach.

Piotr Zieliński - BartFoto - materiał archiwalny


Piotr Zieliński jako nowy kapitan to symbol przełomu — może nie tak charyzmatyczny, może nie aż tak medialny, ale bardziej "tu i teraz", mniej "ja i moja legenda". Czas zbudować kadrę, która będzie drużyną, nie dworem.

Bo jak nie teraz, to kiedy?

Bartosz Tyszko

Komentarze

  1. Napisałeś całą prawdę o Lewandowskim , błyszczał kiedy miał po bokach Piszczka i Błaszczykowskiego których bardzo ceniłem . Marzenie moje się spełniło , poszedł na aut .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potem jeszcze pobił rekord strzelecki Gerda Mullera - ale fakt jest taki, że w Bayernie grano wtedy lagi na niego żeby mu pomóc. Najgorsze jest to, że nie mamy napastników na poziomie europejskim, żeby Lewego wreszcie kimś zastąpić.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Polonia Warszawa mistrzem Polski CLJ! „Nie zatrzymujemy się” – emocje po wielkim finale

To był wieczór przy Konwiktorskiej 6, który na długo zostanie w pamięci zawodników, trenerów i kibiców Polonii Warszawa. W drugim finałowym spotkaniu Centralnej Ligi Juniorów zespół Czarnych Koszul pokonał Raków Częstochowa 3:1 (wynik dwumeczu 4:1 dla Polonii) i sięgnął po tytuł mistrza Polski U-17! Zagrali jak na mistrzów przystało – z charakterem, spokojem i… boiskowym sprytem. Przeciwnik długo utrzymywał się przy piłce, próbował konstruować akcje, ale to Polonia była bezbłędna pod bramką. Dwa szybkie ciosy w drugiej połowie ustawiły mecz, a czerwonej kartki w końcówce nikt w stołecznym zespole się nie przestraszył. Byli zdeterminowani, skoncentrowani i konsekwentni. Antoni Kapusta, Polonia Warszawa – Daliśmy dwa ciosy, strzeliliśmy dwie bramki. I co? Mamy mistrza! – mówił po meczu Antek Kapusta , strzelec jednej z bramek. – To było moje marzenie i jestem bardzo dumny z drużyny. Z siebie też. Jedność, skuteczność, charakter Wielką wagę do kolektywu podkreśla...

„To jeszcze do mnie nie dociera” – Mateusz Grudziński po mistrzostwie Polski z Polonią Warszawa U-17

 W niedzielę drużyna Polonii Warszawa U-17 przypieczętowała tytuł mistrza Polski, pokonując Raków Częstochowa w dwumeczu finałowym. Jednym z kluczowych bohaterów tego sukcesu był bramkarz Mateusz Grudziński, który nie tylko skutecznie dowodził defensywą, ale też zachował zimną krew w najważniejszych momentach sezonu. Tuż po końcowym gwizdku porozmawialiśmy z nim o emocjach, drodze do tytułu i planach na przyszłość. Mateusz, przede wszystkim gratulacje z naszej strony. Mistrz Polski – jakie to uczucie? MG: Dla mnie to jest niemożliwe, jeszcze to do mnie nie dociera. Jesteśmy bardzo zadowoleni z drużyny, cały rok na to pracowaliśmy. I na pewno się na tym nie zatrzymamy – będziemy dalej pracować na kolejne mistrzostwo. Czy spodziewałeś się aż tak trudnego meczu z Rakowem? MG: Szczerze? Spodziewałem się trudniejszego. Myślałem, że będzie bardziej wyrównane spotkanie, ale wyszło dobrze – zagraliśmy swoje i wygraliśmy zasłużenie. Jak wyglądała dzisiaj komunikacja z obro...

Marazm Legii, Lech zrobił wynik w Warszawie

Trzy gorzkie wnioski po klasyku Legia Warszawa - Lech Poznań, który odwiedziłem: Goncalo Feio - Bartosz Tyszko / SOPA Images 1. Trzy razy N - nuda, nuda, nuda.  To miał być hit kolejki, a wyszło… El Classico z Temu - w dodatku częściej przyprawiający o głośne ziewanie niż realny zachwyt. Zero jakości po obu stronach przez większość meczu, Lech w pierwszej połowie grał z zaciągniętym hamulcem ręcznym - czego nie powinna robić drużyna napierająca na fotel lidera w walce o mistrzostwo Polski.  Joel Pereira - Bartosz Tyszko / SOPA Images Legia za to też miała problem z wychodzeniem poza swoją połowę - jeśli trafiała się jakaś kontra to albo strzał był niecelny, albo końcowe podanie było za mało precyzyjne - a szkoda. Dariusz Szpakowski, słynny komentator sportowy mawiał kiedyś, że “niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”. Niestety, ale zemściły się one na Legii na tyle, że w 78’ minucie Ali Gholezadeh skarcił Warszawską drużynę strzelając zza pola karnego, z...